22 maja 2024 roku swoją uroczystą premierę miała moja książka "Pożegnanie z ofiarą. Historia mojej terapii". Emocje jeszcze opadają, a po ostatnich tygodniach, w których intensywność prac nad książką sięgała zenitu, zmęczenie dało o sobie znać. Potrzebowałam kilku dni aby ochłonąć, zbalansować myśli, dać ciału się zregenerować, wyspać...
Teraz wróciłam do swojej energii, która tydzień temu, na moim pierwszym spotkaniu autorskim też mi towarzyszyła i pozwalała dzielić się opowieściami o książce ze wspaniałymi ludźmi, którzy mogli być tego wieczoru ze mną. Miałam w sobie wielką wdzięczność za to, że w tym ważnym dla mnie dniu, mogłam zobaczyć tyle życzliwych twarzy i uściskać się z każdym z osobna, czując ogrom ciepła i dobra.
Dziś wracam myślami do tego wieczoru. Do emocji jakie mnie niosły na spotkanie autorskie. Szłam tam z radością, ekscytacją, wzruszeniem, dumą ale też w lekkim stresie. Czy w ogóle ktoś przyjdzie? Czy ludzie będą chcieli słuchać? Czy będę umiała mówić o książce przez mikrofon, bez ścisku garda, kiedy przyjdzie mi opowiedzieć o trudniejszych kawałkach z terapii?
Ale wspomnienie o tym, jak długą i wyboistą drogę już przeszłam w życiu i jak dużo pracy wykonałam, abym mogła być w tym miejscu, w jakim teraz jestem, niosło mnie jak na skrzydłach, bo wiem że było warto. Ta droga była moją ogromną przemianą. Od kobiety straumatyzowanej, cierpiącej, wykorzystanej, tkwiącej mocno w roli ofiary, wylęknionej, nie akceptującej siebie - do kobiety silnej, spełnionej i namiętnej. Namiętnej, bo czerpiącej garściami z życia i nie bojącej się nowych możliwości.
Moja książka powstała właśnie dlatego, aby też innym osobom, które mają za sobą lub są w trakcie bolesnych doświadczeń, życiowych trudności, powiedzieć: nie jesteście w tym sami. Niech moja historia będzie świadectwem tego, że niezależnie co nam się w życiu przytrafiło, zawsze możemy, mamy szansę, mamy wybór, by znaleźć własną drogę, zaufać jej i podążać nią ku spokojnemu, spełnionemu życiu. Ja odnalazłam tę drogę w terapii, w szukaniu własnych mocy, zasobów i w nauce korzystania z nich tak, aby czuć się ze sobą dobrze i nie definiować siebie poprzez przeżytą traumę, ale uruchamiać nowe strategie i umiejętności.
Tą drogą idę dalej i chcę dzielić się swoim doświadczeniem, wspierać innych na ich drodze. Napisałam książkę i jestem gotowa wypuścić ją w świat, obdarowywać nią, nieść nadzieję, jednocześnie pogodzona z tym, że może ona w każdej osobie inaczej zagrać, wzbudzić u kogoś emocje i wrażenia które mogą być dla mnie zaskakujące, a nawet trudne. Jestem przygotowana na rozmaity odbiór tej książki. Bo ona teraz będzie już żyła swym własnym życiem, a każdy kto ją przeczyta dopisze do niej nowe interpretacje i emocje...
Ta podróż też jest dlatego trudna. Ale jednocześnie piękna. Dlaczego? Bo mo mocno wierzę w to, że być może przyniesie coś dobrego innym. Pisząc moją książkę bardzo chciałam, aby pomagała, ay dawała innym ludziom to, czego akurat na dany moment potrzebują. A reakcje, emocje cudownych osób, które były ze mna na spotkaniu autorskim, wszystkie opowiedziane przez nich historie, także te bardzo intymne, wszystkie wzruszające chwile, w których mogliśmy wymienić doświadczenia, podać sobie ręce, uściskać się, przytulić, pokazały mi, że warto się dzielić swoją historią. Że naprawdę warto mówić głośno o tym co przeżyliśmy.
I przede wszystkim zobaczyłam, że warto nie bać się próbować, nie bać się podążać za wewnętrznym głosem, który dobrze wie, gdzie nas prowadzić. Mnie zaprowadził, do miejsca w którym poczułam sens i ważność własnych doświadczeń, że odważyłam sie napisać ksiązkę o swoim procesie terapeutyczym. Bo nawet jeśli znajdzie się jedna osoba, a może nawet więcej, które powiedzą ze łzami w oczach: DZIĘKUJĘ, to wiem, że mój wewnętrzny głos miał rację. Musiałam go tylko odnaleźć i mu uwierzyć.
Dziękuję jeszcze raz wszystkim, którzy chcą słuchać mojej historii. Jestem wdzięczna wszystkim i każdemu z osobna, którzy też widzą w tym sens. A ja biorę i dla siebie Wasze słowa i zapisuję w pamięci. Być może to one kiedyś będa wsparciem dla mnie. Wierzę, że siła tkwi w we wspólnym dzieleniu się tym co dobre i wzmacniające.
Tak właśnie zapamiętam moje pierwsze spotkanie autorskie książki "Pożegnanie z ofiarą" - wzajemna moc, siła i wsparcie.
Niech więc nasza moc będzie z nami:)
Comments